Autor: Thomas Arnold
Wydawca: VECTRA
Kategoria: thriller kryminalny
Ilość stron: 408
Ocena: 5.5/6
Syn wiceszefa policji znika w podejrzanych okolicznościach, a na miejscu domniemanej zbrodni technicy znajdują ślady jego krwi. Rozpoczyna się pozornie typowe śledztwo, które szybko spowija mgła niejasności, gdy na jaw wychodzą dziwne zachowania Erica McAleera oraz tożsamość mężczyzny, z którym spotkał się tuż przed zniknięciem. Podczas przeszukania mieszkania, James Adams – detektyw z wydziału zabójstw w Cleveland – znajduje dziwnego, martwego owada. Niecodzienne odkrycie postanawia skonsultować z entomologiem, który uświadamia mu, że przypadki nie istnieją.
W tym samym czasie młodszy kolega Adamsa zza ściany – detektyw David Ross – zostaje przydzielony do zbadania zwłok porzuconych w kolejowym magazynie. Wszystko wskazuje na to, że ofiara nie żyła już od kilku miesięcy, ale nikt nie potrafi wyjaśnić, jak się tam znalazła. Podczas sekcji patolog znajduje w ciele nieboszczyka szereg toksyn, które składem przypominają jad pewnego pajęczaka.
Detektywi nie przypuszczają, że z dnia na dzień pozostaje coraz mniej czasu, a każdy ich krok jest poddawany skrupulatnej analizie. Nie mają też pojęcia, o jaką stawkę toczy się gra, w którą ktoś każe im grać. Dopiero po zniknięciu samego kapitana – Arthura Goldwyna – wszyscy zaczynają zadawać sobie pytanie: co tak naprawdę się dzieje?
źródło opisu: Vectra, 2015
Kryminały od lat zaskakują mnie swoją skomplikowaną formą, która potrafi skutecznie zwodzić czytelnika i manipulować nim do tego stopnia, że poznana przez niego historia okaże się prawdziwym labiryntem. Labiryntem, który skrywa tysiące korytarzy, ślepych uliczek, tajemnych przejść i ukrytych dróg, co naprawdę graniczy z cudem, żeby się z niego wydostać i rozwiązać wszystkie napotkane zagadki. Niemniej jednak są tylko dwa wyjścia z powieści – to ukryte daleko przed nami i kryjące się z tyłu. Specyfika kryminałów jest dosyć szczególna ze względu na budowę całego szkieletu fabuły, który bez względu na ciągły grad intryg oraz wybuchy akcji wciąż stoi niewzruszony, podtrzymując główny wątek i wyraźnie go eksponując. Dlatego też dochodzę do wniosku, że kryminały ukazują prawdziwy kunszt pisarski, który objawia się w każdym dopracowanym detalu, uwypuklającym wszystkie zdolności autora.
Tetragon to powieść autorstwa polskiego pisarza, Thomasa Arnolda, którego twórczość poznałem już wcześniej za sprawą jego poprzedniej książki – 33 dni prawdy. Muszę przyznać, że poprzeczka od samego początku została ustawiona bardzo wysoko, bowiem kryminały tego autora są osobliwe i charakteryzują się szybką akcją, powstałą z różnego typu rozdziałów, które kolejno określają najważniejsze i jakże kluczowe momenty w książce, niekoniecznie do końca ujawniające wszystkie sekrety. Toteż Tetragon to kolejna zawiła historia, pełna ukrytych poszlak, niemalże niezauważalnych, a jak istotnych dla całego biegu sprawy, które piętrząc się, tworzą poczucie kompletnej dezorientacji, bo momentami nic, kompletnie nic do siebie nie pasuje. Zagłębienie się w wykreowanej rzeczywistości jest stosunkowo proste, bowiem już od pierwszych stron można posmakować wyraźnej tajemniczości, która wprost przesiąka całą powieść, potęgując jej kryminalny wydźwięk, a także fabuła zachęca, by dołączyć do grona ekspertów, którzy starają się rozwikłać sprawy na pozór beznadziejne, a jednak kryjące więcej, niż moglibyśmy się spodziewać.
James Adams oraz David Ross to główni bohaterowie Tetragonu charakteryzujący się nieprzeciętnym myśleniem oraz niesamowitą zdolnością dedukcji, pozwalającą sprawnie rozwiązać każdą zagwozdkę. Cóż, może w pewnym stopniu przypominają dobrze nam znane postaci ze świata literatury symbolizujące kryminał, Holmesa i Watsona, ale jednak ich szczególne charaktery oraz zadziwiające umiejętności ukazują wyjątkową cząstkę pomysłowości autora. Enigmatyczne sprawy, niezrozumiałe zabójstwa oraz niejasne dowody zbrodni, z którymi mężczyźni muszą sobie poradzić, są tak szczególnie zawiłe, że czytelnik odnosi wrażenie, że wszystkie te czynniki kompletnie do siebie nie pasują, samoistnie się wykluczają i niemożliwe jest, żeby połączyć je w całość. Niemniej jednak Tetragon ukazuje tym szczególny koncept autora, który jest naprawdę godny uwagi i wcale nie ociera się o szablonowość. Faktycznie wciągnąłem się w historię książki z nadzieją, że będzie to kolejna dawka mrożącego w żyłach kryminału, ale nie spodziewałem się, że aż tak bardzo historia otrze się o elementy horroru, co nadało całej historii wyszukanego smaku i oryginalności. Zdecydowanie na uwagę zasługuje również wątek biblijny, który jest kapitalnym zwieńczeniem całej powieści i potęguje strach pomieszany z ciekawością. Pomysł ten strasznie przypadł mi do gustu, bowiem uświadamia czytelnika, ile pracy włożył autor, żeby jego historia ożyła, nabrała rozpędu i wciąż zaskakiwała na każdym kroku. Muszę przyznać, że naprawdę warto było wrócić do twórczości Thomasa Arnolda ze względu na wrażenia, jakie wywierają jego powieści. Nie dość, że konstrukcja Tetragonu wywołuje podziw, to pewnego rodzaju efekt filmowy potęguje ciekawość oraz chęć na więcej tajemniczych zagadek. Niemniej jednak zamiast efektów specjalnych dostajemy wybuchowe intrygi, które potrafią w łatwy sposób uwięzić czytelnika w książkowym świecie.
Podsumowując, Tetragon to prawdziwa tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć, zsyłając na czytelnika lawinę gorących intryg, które zdolne są rozgrzać do czerwoności niejedną wyobraźnię. Co więcej, wykreowana przez autora historia naszpikowana tajemniczymi zabójstwami, zaginięciami i poszlakami tylko czeka na kogoś, kto ma odwagę wkroczyć do wydziału zabójstw w Cleveland i zachłysnąć się krwawą przygodą w świecie detektywistycznych zagadek. Gorąco polecam!
Recenzja powstała w ramach współpracy z Thomasem Arnoldem.
Po przeczytaniu opisu miałam wrażenie, że jest to kolejna historia ze zmutowanymi owadami, gdzie dwoje ludzi ratuje świat przed zagładą. Zdanie zmieniłam dopiero przy fragmencie o wątku biblijnym i, mimo iż nie czytam kryminałów, zaintrygował mnie on na tyle, aby w przyszłości rozejrzeć się za tą powieścią
OdpowiedzUsuńzaczarowana-me.blogspot.com
Na początku pomyślałam, że to jakiś artykuł dotyczący blogosfery, a tu proszę – taka niespodzianka. Lubię barwne postacie, od których nie bije schematyczność, a widzę, że w Tetragonie można właśnie na takie natrafić. Dodatkowo zainteresował mnie wątek biblijny. Raczej z czymś takim nie spotykamy się w kryminałach. Być może kiedyś sięgnę po tę książkę. Zainteresowałeś mnie nią :)
OdpowiedzUsuńOpis nie zachęca, ale twoja recenzja rozwiewa wszelkie wątpliwości. Będę miała tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego szukałam! Zgadzam się z komentarzem wyżej opis jest mało zchęcający, ale twoja recenzja już tak. Na pewno będzie na mojej "chciejliście" książkowej :)
OdpowiedzUsuńOk, po tytule posta w ogóle nie spodziewałam się, że ten post dotyczy książki. Stwierdziłam, że po prostu stworzyłeś swój luźny post. Dobre zagranie! Recenzja ciekawa. Może i dodam tę książkę na listę "do przeczytania".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://kitty--candy.blogspot.com/
Słysze same dobre opinie o tej książce, choć nie jest ona zbyt znana poza blogami, które obserwuje. Co mnie troszkę zastanawia i dziwi. Może kiedyś kuszę się na nią :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam tę książkę. Muszę zapisać tytuł;)
OdpowiedzUsuń