Nie ma nic bardziej denerwującego, niż wypożyczanie książek, które już dawno umarły, a ich zwłoki pozostają jeszcze w użytku ze względu na zaradność biblioteki, bo przecież grzechem jest wyrzucenie jakiejkolwiek pozycji z kolekcji. Niestety musiałem ostatnio doświadczyć tej nieprzyjemnej sytuacji, która pozostawiła po sobie olbrzymi niesmak i obrzydzenie. Naprawdę nie mam nic przeciwko wypożyczaniu pozycji w bibliotekach, bo sam to robię, ale moment, w którym w moje ręce trafiła książka- zombie, wciąż tkwi mi w głowie i nie może opuścić moich myśli.
Trzymałem ją w rękach bezsilną, już nie oddychała, zanikł jej puls. Okładkę miała poplamioną do tego stopnia, że chyba były na niej wszystkie odcienie brązu, żółci, bieli i szarości, więc gdyby ktoś z kierunku malarstwa chciał zapoznać się z paletą tych barw do kolokwium, z pewnością posłużę pomocą. Naprawdę bałem się ją otworzyć, żeby nie uszkodzić jej jeszcze bardziej, bo bolało mnie już od samego patrzenia. Jednak to, co zobaczyłem w środku, jeszcze bardziej upewniło mnie w przekonaniu, że ta książka jest po prostu martwa.
Grzbiet był odklejony, strony żyły własnym życiem i własną numeracją, bo uwolniły się od zbijającego je razem kleju. Hmm… Można stwierdzić, że wreszcie mogły się usamodzielnić i poczuć smak wolności, jednak sądząc po ich wieku, bo były zżółknięte jak liście klonu w jesiennej porze, to pewnie nie pożyłyby za długo na wolności. Co więcej, sam zapach mówił sam za siebie, że raczej nie jest to świeża książka, a prawdziwa weteranka, której należy się już spokój i miejsce w kartonie na najwyższej półce. Więc naprawdę nie rozumiem, czemu jeszcze ta staruszka jest molestowana przez czytelników, skoro jej świetność minęła parę dekad temu.
Jednak nie można obwiniać za to bibliotekę, bo funkcjonuje ona właśnie po to, aby właśnie krzepić czytelnictwo i wypożyczać książki. Więc zatem czyja to wina, że książka wygląda, jakby przeżyła wszystkie wojny światowe? Odpowiedź jest prosta, przez czytelników, którzy traktują książki jak kartkę papieru, na której można pisać, malować i która spokojnie może posłużyć jako talerz. Raz czy drugi powieść wpadnie w niewłaściwe ręce, a potem wygląda jak wygląda. I wtedy sam jej widok może podziałać odpychająco, przez co leży na półce i powoli umiera.
Jaki jest Wasz stosunek do książek? Mieliście taką sytuację jak ja?
Nie raz przytrafiło mi się natknąć na dość mocno zniszczone książki. Jednakże te bardzo często były spod etykiety "lektury szkolne". Ksiazki, które wypozyczam dla przyjemności są najczęściej w stanie dobrym. Z tego wnioskuję, iż prawdziwe mole książkowe dbają o nienaganny stan książek, a ci ktorzy czytają tylko z obowiązku, zwyczajnie nie przejmują się tym, aby o książki dbac...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dokładnie, opisana przeze mnie książka to właśnie lektura szkolna, także zgadzam się w stu procentach, że osoby, które nie są książkoholikami, kompletnie nie dbają o powieści. Niestety... :/
UsuńPozdrawiam! :)
Taaa, nawet teraz patrzę na wypożyczoną wczoraj "Dżumę". Wydanie z 1960 roku. Nie wymagam od tak starej książki, żeby wyglądała nadal jak nowa, ale ludzie naprawdę mogliby oszczędzić stawiania na niej szklanek (widzę na okładce odciśnięte koło idealnie pasujące do wielkości kubka) czy bazgrolenia po niej. Straszne jest to, jak niektórzy nie szanują książek, w dodatku nie swoich. :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie nie rozumiem tego, jak można pogiąć, pozaginać i poplamić cudzą książkę. Przecież to nie nasza własność, więc może ktoś robi to na złość? Ludzie coraz bardziej mnie zadziwiają, naprawdę...
Usuń1960 rok? O matko, to prawdziwa weteranka! W moim przypadku było niemal tak samo. :)
Ojej, niejednokrotnie miałam w dłoniach książkę, która prosiła o litość, odłożenie na półkę i nieprzeszkadzanie jej w śmierci. I to jest złe...ale też dobre. Bo jeśli taka książka jest rzeczywiście wyczytana, a nie oblana/podarta/popisana, to znaczy, że miało ją w dłoniach wielu czytelników. I o to chodzi!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Po Książkach Mam Kaca
Tak, w tym przypadku mogą być dwie strony. Książka jako źródło wiedzy dla czytelników i książka- kartka papieru. Zdecydowanie wolę pierwszą opcję! :)
UsuńZdarza się to i dość często. Owszem może być wina czytelników, bo w końcu to nie nasza prywatna powieść, więc można robić, co się tylko podoba... Niestety, ale tak niektórzy podchodzą do egzemplarzy bibliotecznych. Z drugiej zaś strony nie możemy oczekiwać, że książka jest wieczna. Zdarzają się tytuły, które są mają już kilka(dziesiąt) lat, więc trudno, aby wyglądały na nowe. Cóż, nawet książka kiedyś "umiera". Pytanie brzmi: Czy ją wyrzucić? Każdemu trudno pożegnać się z książką, ale myślę, że trzeba. W szczególności w bibliotece. Jeżeli książka wygląda bardzo bardzo źle może jedynie odstraszyć czytelnika...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ania z http://pizama-w-koty.blogspot.com/
Oczywiście, każdy tom ma kiedyś swój koniec i trzeba się z tym pogodzić. Zastanawia mnie, czemu właśnie biblioteki trzymają takie stare tomy. Może po to, żeby kompletnie rozpadły się na półkach? Naprawdę nie rozumiem tej sytuacji.
UsuńKsiążka nie jest wieczna, fakt, ale jeżeli każdy będzie o nią dbał, to może wytrzymać bardzo dużo. :)
Niestety często się zdarza, że książki w bibliotekach są w stanie opłakanym. Myślę, że to wina faktu, iż biblioteki mają tak niewielkie pieniądze na zakup nowych publikacji, że ze wszystkich sił starają się trzymać te stare - nawet takie już całkowicie martwe.
OdpowiedzUsuńMyślę dokładnie tak samo, nie każda biblioteka ma pieniądze na ciągłe kupowanie nowych powieści, co jest naprawdę smutne.
UsuńSmutna historia, ale prawdziwa. U mnie w bibliotece są takie pozycje "martwe" w specjalnym zakątku biblioteki, w pudłach, ale nigdy na półkach.
OdpowiedzUsuńI właśnie tak powinno być, weteranki powinny zaznacz spokoju. :)
UsuńSpotkałam się w bibliotece kilka razy z bardzo zniszczonymi książkami i miałam ochotę zabrać je do domu i nigdy ich nie oddać, żeby już nikt nie mógł ich zniszczyć. Niestety było to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńMyślimy tak samo! Jednak po pewnym czasie uzbierałoby się ich zapewne trochę...
UsuńStosunek do książki świadczy tylko o kulturze czytelnika i jego poczuciu odpowiedzialności. W moim przypadku jest tak, że im książka starsza, tym większym respektem ją daruję.
OdpowiedzUsuńPiękne słowa, naprawdę. Jednak nie wszyscy wykazują taki stosunek, aby darzyć respektem stare, wysłużone książki. Zaś respekt ten, według mnie, powinien przejawiać się w odkładaniu takich oto tomów, bo czasami kompletnie nie nadają się one do wypożyczenia, a jednak biblioteki to robią.
UsuńZdarzyło mi się mieć zniszczone książki, zazwyczaj tylko lektury. Ja sobie nie wyobrażam jeść przy książce. Czasem jak znajduje jakieś plamy to mi się niedobrze robi. Lubię stare książki. Mają w sobie ducha. Ale niestety nie wszystkie docierają do tej starości całe i zdrowe.
OdpowiedzUsuńNiestety, większość starych książek w bibliotekach wygląda jakby przeszła prawdziwe piekło.
UsuńZdarzyło mi się mieć zniszczone książki, zazwyczaj tylko lektury. Ja sobie nie wyobrażam jeść przy książce. Czasem jak znajduje jakieś plamy to mi się niedobrze robi. Lubię stare książki. Mają w sobie ducha. Ale niestety nie wszystkie docierają do tej starości całe i zdrowe.
OdpowiedzUsuńAż mi się smutno zrobiło, a przecież to takie częste zjawisko. Ludzie, niestety, nie dbają o książki. Ponadto słyszałam kiedyś coś o tym, że ktoś znalazł jakieś martwe robaki w książce.
OdpowiedzUsuńMartwe robaki? To faktycznie ktoś musiał mieć nieźle w głowie, żeby skusić się na taki "żarcik". Grunt, że to zapewne nie był książkoholik! :)
UsuńCiekawy felieton masz wielką rację, wygląd niektórych książek przyprawia o dreszcze, dlatego szanuję książki i ludzi, którzy potrafią o nie dbać. Co nie jest łatwe jednak szacunku do książek trzeba się uczyć. Nie wszystkie uda nam się pozostawić w bardzo dobrym stanie ważne jest to by próbować.
OdpowiedzUsuńZdarzyło mi się znaleźć takie w domu i u babci. Tylko,że one są białymi krukami i tu nie można ich oddać przez sentyment. W bibliotece często na takie natrafiam ; ślady herbaty, kawy, popisane strony zagięte rogi, okładki, zrobione notatki itp.
Pozdrawiam!
pasjanaszymzyciem.blogspot.com
myslidlawszystkich.blogspot.com
Najczęściej Ci, którym zwraca się uwagę, że oddają poplamione książki mówią, cytuję: "No, ale przecież da się czytać" albo się obrażają lub robią awanturę.
OdpowiedzUsuńNo i cóż...