Od pewnego czasu Recenzje Wojtka to nie tylko zwyczajne miejsce, gdzie dzielę się swoimi refleksjami na temat przeczytanych książek. Z biegiem czasu - a konkretnie po ujawnieniu rąbka mojej historii zawartej w Bajce o morderstwie - blog ten nabrał całkiem innego kolorytu, stał się niemalże nieodłączną częścią mojego życia. Z tego też względu postanowiłem, że warto jest od czasu do czasu opuścić świat książek, odpocząć od oceanu literek, byście mogli mnie bliżej poznać.
Czytając ostatnio powieść Książka Racheli zdałem sobie sprawę, że to nie prosta sprawa, by zapomnieć o przeszłości. Jest ona nieodzownym elementem nas samych oraz stanowi ważny fundament w życiu każdego człowieka, dlatego czasami trudno jest spalić przeszłość i żyć bez patrzenia za siebie na ciemne obrazy i tańczące demony dawnych czasów. Trudno zapomnieć o ciężkich chwilach, które mocno naciskają na sumienie, by nie zostały tak szybko zapomniane. Trudno jest podnieść się po tym, kiedy przeszłość napiera ze wszystkich stron. Naprawdę trudno jest się podnieś, by znów nie rozsypać się na milion kawałków.
Nikt nie mówił mi, że świat blogosfery jest miły i przyjmie mnie z otwartymi ramionami, pokazując nowe horyzonty. Nikt nie pokazał mi, że tutaj - wśród grona czytelników - mogę rozwijać się i dzielić emocjami. Nikt nie wspomniał nawet, że poznam tu wspaniałych ludzi, którzy, dzieląc tę samą pasję, rozwiną moje skrzydła do granic możliwości - wszystko odkryłem sam. Uczyłem się nowego świata, poznawałem nowe możliwości. Niemniej jednak nikt nie ostrzegł mnie przed osobami, które - czując barierę - potrafią nieźle zepsuć komuś życie...
W moim przypadku było tak, że kompletnie zapomniałem o przyjaciołach, poznając nową osobę - która jawiła się w samych superlatywach. Podobno była inteligentna i dojrzała, podobno dzieliła moją pasję i stała się dobrym doradcą, podobno była miła i pomocna. Podobno. Mijały godziny, dni, tygodnie. Przyjaźń zaczęła się zakorzeniać, zaczęła rozkwitać i pachnieć dookoła. W życiu nie spodziewałbym się, że coś może pójść nie tak... I to był jeden z największych błędów w moim życiu - za bardzo zaufałem innej osobie, która tak naprawdę ukrywała, kim rzeczywiście jest. Nigdy nie spodziewałbym się, że tak ceniona przez innych osoba, która przecież jest dorosła i odpowiedzialna, potrafi zachować się jak pięcioletnie dziecko. Nie ma to jak dokopać komuś przez Internet, prawda? Nie ma to jak zaprzyjaźnić się z kimś, by potem sterować nim jak marionetką, bawić się nim. Nie ma to jak przyjaźnić się, by kopać pod kimś dołki...
Wierzę, że los zmieni kiedyś tor i to, co zrobiła mi ta osoba, wróci do niej z podwójną siłą. Jeszcze nigdy nie żałowałem tak bardzo znajomości z drugą osobą, bo straciłem samego siebie, straciłem mocną więź ze znajomymi i straciłem życie na blogu.
Blog się rozsypał, choć nikt nic nie widział. Blog stał w miejscu, bo nie miałem siły, by cokolwiek pisać. Blog roztrzaskał się na kawałki i dopiero teraz zdołałem je poukładać w całość...
Czytając ostatnio powieść Książka Racheli zdałem sobie sprawę, że to nie prosta sprawa, by zapomnieć o przeszłości. Jest ona nieodzownym elementem nas samych oraz stanowi ważny fundament w życiu każdego człowieka, dlatego czasami trudno jest spalić przeszłość i żyć bez patrzenia za siebie na ciemne obrazy i tańczące demony dawnych czasów. Trudno zapomnieć o ciężkich chwilach, które mocno naciskają na sumienie, by nie zostały tak szybko zapomniane. Trudno jest podnieść się po tym, kiedy przeszłość napiera ze wszystkich stron. Naprawdę trudno jest się podnieś, by znów nie rozsypać się na milion kawałków.
Nikt nie mówił mi, że świat blogosfery jest miły i przyjmie mnie z otwartymi ramionami, pokazując nowe horyzonty. Nikt nie pokazał mi, że tutaj - wśród grona czytelników - mogę rozwijać się i dzielić emocjami. Nikt nie wspomniał nawet, że poznam tu wspaniałych ludzi, którzy, dzieląc tę samą pasję, rozwiną moje skrzydła do granic możliwości - wszystko odkryłem sam. Uczyłem się nowego świata, poznawałem nowe możliwości. Niemniej jednak nikt nie ostrzegł mnie przed osobami, które - czując barierę - potrafią nieźle zepsuć komuś życie...
W moim przypadku było tak, że kompletnie zapomniałem o przyjaciołach, poznając nową osobę - która jawiła się w samych superlatywach. Podobno była inteligentna i dojrzała, podobno dzieliła moją pasję i stała się dobrym doradcą, podobno była miła i pomocna. Podobno. Mijały godziny, dni, tygodnie. Przyjaźń zaczęła się zakorzeniać, zaczęła rozkwitać i pachnieć dookoła. W życiu nie spodziewałbym się, że coś może pójść nie tak... I to był jeden z największych błędów w moim życiu - za bardzo zaufałem innej osobie, która tak naprawdę ukrywała, kim rzeczywiście jest. Nigdy nie spodziewałbym się, że tak ceniona przez innych osoba, która przecież jest dorosła i odpowiedzialna, potrafi zachować się jak pięcioletnie dziecko. Nie ma to jak dokopać komuś przez Internet, prawda? Nie ma to jak zaprzyjaźnić się z kimś, by potem sterować nim jak marionetką, bawić się nim. Nie ma to jak przyjaźnić się, by kopać pod kimś dołki...
Wierzę, że los zmieni kiedyś tor i to, co zrobiła mi ta osoba, wróci do niej z podwójną siłą. Jeszcze nigdy nie żałowałem tak bardzo znajomości z drugą osobą, bo straciłem samego siebie, straciłem mocną więź ze znajomymi i straciłem życie na blogu.
Blog się rozsypał, choć nikt nic nie widział. Blog stał w miejscu, bo nie miałem siły, by cokolwiek pisać. Blog roztrzaskał się na kawałki i dopiero teraz zdołałem je poukładać w całość...
Ale przecież upadamy, by wstawać silniejsi.
Pewna istoto, jeśli czytasz moje słowa, wiedz, że chyba nie udało ci się ze mną wygrać, nie wpadłem w Twoje dołki, nie wbiłaś mi też pazurów w serce. Czas teraz, żeby zacząć nowy kierunek i zrobić magisterkę z UPRZEJMOŚCI I DOBREGO ZACHOWANIA, Proszę Pani, albo najzupełniej zamknąć się w ciemni i wyczekiwać oświecenia w kompletnym odizolowaniu od istot żyjących...
Wojtku, cudowny wpis. :) Magia słów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie martw się, nie spoglądaj już w przeszłość. Tak, podobne sytuacje się zdarzają, nawet w blogosferze, ale rozpamietywanie ich nie przyniesie niczego dobrego. Mam nadzieję, że szybko zapomnisz o tej osobie. Nie życzę jej niczego złego, ale prędzej czy później sprawiedliwości stanie się zadość. Głowa do góry! Będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuńDokładnie... takie zachowania wracają! Wierzę w to :) Mam nadzieję, że będzie dobrze! :)
UsuńNie poddawaj się, ale i nie chowaj urazy. Gniew niszczy człowieka od środka. Czasem warto zapomnieć i po prostu robić swoje. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTeraz zrobiłem już kolejny krok do zapomnienia... Nie mogłem dłużej tego w sobie trzymać. :) Nie poddam się - taki mam cel.
UsuńPrzeczytałam, słuchając w dodatku melancholijnego utworu i... zabrakło mi słów. Ale tylko na moment. Bo już wiem, co chcę Ci napisać. Ten post był piękny, pełen emocji, subtelnie zbudowanych zdań i sprawił, że tak - uświadomiłeś mi, iż trudno zapomnieć o przeszłości. Nie, to w zasadzie nie jest możliwe. Czasami te wszystkie chwile - szczególnie te bolesne - wracają ze zdwojoną siłą chcąc rozsypać nas na kawałki. Ale wiesz co? Uświadomiłeś mi też, że trzeba się podnieść, zamknąć pewne rozdziały i iść dalej z uśmiechem na ustach. Więc tego też Tobie życzę - nie załamuj się, zamknij te wspomnienia gdzieś na dnie umysłu i rób dalej swoje, o. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Dziękuję za miłe słowa :) Niestety przeszłość to ciążący balast - czasami uginamy się od jego ciężaru. Niemniej jednak kiedyś trzeba go zrzucić... Ważne jednak, żeby nie dać za wygraną, ale by iść z podniesioną głową i koniecznie się nie załamywać. Uśmiech to podstawa! :)
UsuńWojtku, trzymaj się! Blogosfera wraz z moją skromną osobą jest z Tobą :)
OdpowiedzUsuń