MATI (Mateusz Marzec) to początkujący producent, wokalista, instrumentalista, autor muzyki i tekstów. Jego charakterystycznym elementem jest delikatny i oryginalny głos, który z pewnością zwraca uwagę. Chęć wydania płyty sprawiła, że MATI postanowił spróbować swoich sił jako producent i spełniać swoje muzyczne marzenia. Nie mając żadnej podstawowej wiedzy z zakresu produkcji muzyki, przystąpił do jej tworzenia.
Jaki jest Mateusz Marzec?
Uważam, że jestem osobą kreatywną, otwartą i pozytywną, lecz wciąż nieśmiałą. Nieustannie
błądzę głową w chmurach i marzę o rzeczach nierealnych. Optymista marzyciel – to
doskonały opis mojej osoby.
Jakim kolorem malujesz swoje życie? Dlaczego?
Czarnym, ponieważ to bardzo ciekawy kolor, a raczej brak koloru. W różnych kulturach i kontekstach przybiera on odmienne znaczenie. Jest pełen kontrastów, przeciwności i skrajności. Ubieram się przeważnie na czarno, moja muzyka jest tajemnicza i mroczna, więc pod względem artystycznym ten kolor najpełniej mnie oddaje.
Czarnym, ponieważ to bardzo ciekawy kolor, a raczej brak koloru. W różnych kulturach i kontekstach przybiera on odmienne znaczenie. Jest pełen kontrastów, przeciwności i skrajności. Ubieram się przeważnie na czarno, moja muzyka jest tajemnicza i mroczna, więc pod względem artystycznym ten kolor najpełniej mnie oddaje.
Prywatnie jestem osobą pozytywną, więc uważam, że niebieski, gdyż to kolor pobudzający do twórczego myślenia. To wyjątkowy kolor o niesamowitych właściwościach, który pobudza nasza wyobraźnię. Niebieski jest równoznaczny ze spokojem, kreatywnością i świeżością, a także wodą, która jest moim żywiołem.
Czym kierujesz się w życiu? Jakie jest twoje życiowe motto?
„Idź ciągle naprzód i naprzód” – to dewiza, którą wypowiada Leon w animowanym filmie „Rodzinka Robinsonów”. Uważam, że nigdy nie należy się poddawać i zawsze robić swoje. Porażka jest pierwszym krokiem do sukcesu. Wiara i pozytywne myślenie w połączeniu z pracą dają niesamowite efekty.
Jakie 3 albumy poleciłbyś każdej osobie? Dlaczego?
Trudno jest wskazać tylko trzy albumy, ponieważ słucham bardzo różnej muzyki. Staram się nie zamykać na określone gatunki muzyczne i poszerzać horyzonty. Po głebszym namyśle wybieram te trzy.
Pani Galewska – „The Best of Pani Galewska” – Aleksandra Galewska jest dla mnie wzorem do naśladowania jeżeli chodzi o sferę artystyczną. To niezwykle utalentowana wokalistka i multiinstrumentalistka, która świadomie kreuje swój artystyczny świat. Posiada nowatorskie i dziwaczne podejście do muzyki, które osobiście uwielbiam. Jej debiutancki album zawiera to wszystko co kocham w muzyce: kreatywność, oryginalność, nietuzinkowość i znakomity głos, który przenika w głąb duszy.
Brodka „Granda” – tej wokalistki nie muszę chyba przedstawiać. Niesamowita osoba, która przeszłą ogromną zmianę pod względem muzycznym. Tak naprawdę od czasów „Grandy” dała się poznac publiczności jako świadoma artystka, która doskonale wie co robi. Album ten jest bardzo pomysłowy i zawiera piękne teksty w języku polskim, co w dzisiejszych czasach jest trudną sztuką, którą należy docenić.
Myrra Roś – „One Amongst Others” – Myrra to niesamowita artystka pochodząca z Islandii. W swojej muzyce łączy elementy folku, singer-songwritingu i chilloutu. Ta płyta jest niezwykłą podróżą pośród leniwych i nostalgicznych dźwięków. Idealna na zimowe, wieczorne noce przy herbacie.
Którą autorską piosenkę napisałeś z największym trudem, a w której – według ciebie – jest najwięcej Mateusza?
Wydaje mi się, że była to piosenka „Zone XxX”, z której nie jestem w pełni zadowolony. W tym momencie bardzo wiele elementów uległoby w niej zmianie. Sądzę jednak, że to naturalna reakcja na autorską twórczość. Stajemy się dojrzalsi i z perspektywy czasu zupełnie inaczej spoglądamy na nasze dokonania.
Najwięcej Mateusza jest w utworze „Between The Sounds”. To piosenka, która odzwierciedla dokładnie to kim jestem, co robię, jak się czuję i w jakim miejscu obecnie się znajduję. Mam nadzieję, że przez długi czas ta piosenka będzie aktualna.
Gdybyś musiał określić swoją twórczość w trzech słowach, jakie wyrazy wybrałbyś?Dziwna, tajemnicza, moja.
Jaka piosenka najpełniej cię określa? Dlaczego?
Podobnie jak w pytaniu o płyty, bardzo trudno jest wybrać tylko jeden utwór. Wskażę na utwór „Opening” Philipa Glassa. To jeden z przedstawicieli minimalizmu w muzyce, który potrafi wybrać spośród kilku pomysłów i bazować tylko na jednym wybranym motywie. To również bardzo trudne zadanie. Myślę, że ten utwór najpełniej mnie określa, ponieważ w swojej muzyce kładę nacisk na minimalizm, często wybieram spośród wielu pomysłów i jednak moja muzyka jest dość nostalgiczna. Personalnie jestem osobą spokojną, cichą (czasem żywiołową) i otwartą na świat.
Muzyka to niezaprzeczalnie eteryczne zjawisko jednoczące ludzi, niemniej jednak czym ono jest dla ciebie? Od jak dawna się nią zachłysnąłeś, jak zaczęła się ta przygoda?
Muzyka jest dla mnie sposobem na wyrażenie siebie i przybliżenie mojego własnego świata, który kreuję za pomocą dźwięków. Kocham w muzyce to, że za jej pomocą nawet zwyczajne sytuacje i wydarzenia dnia codziennego nabierają zupełnie innego znaczeni. Idąc ulicami miasta lub spoglądając na kołyszące się drzewa lubię mieć przy sobie komórkę. Włączając konkretny utwór zamieniam obrazek, który mam przed oczami w coś niesamowitego, barwnego i wyjątkowego. Muzyka towarzyszy mi od 7 roku życia, kiedy to zacząłem aktywnie nabierać umiejętności wokalnych i artystycznych. Śpiewałem ulubione piosenki przy magnetofonie i tworzyłem w głowie swoje pierwsze melodie. Ucieszyłem się kiedy w późniejszych latach dostałem w prezencie walkman (tak to były te czasy). Uważam, że kasety, płyty cd i winylowe nigdy nie powinny stracić na swojej wartości. Muzyka zawarta na nośnikach, które można odtworzyć jest jak najbardziej potrzebna. Pierwsze próby śpiewania przy magnetofonie czy przy radiu nie przerodziły się w nic poważnego. Dopiero w wieku 16 lat zadecydowałem, że pójdę do szkoły muzycznej i nabiorę fachowej wiedzy. Wcześniej czytałem książki i uczyłem się muzyki w domu. Jednak dopiero szkoła rozwinęła mi skrzydła i pokazała, że można robić coś ciekawego. Później studia na kierunku muzykologii i nauka produkcji utwierdziły mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że jest to coś co chcę robić. Odkąd pamiętam interesowałem się muzyką i wiedziałem, że zwiąże z nią swoją przyszłość. Jestem na tym etapie w swoim życiu, w którym się to udało. Łączę swoją pasję, która jest jednocześnie moim sposobem na życie.
Jak jawi się twoja wena?
Tak naprawdę muszę mieć bodziec, który sprawi, że wpadnę na pomysł i skomponuję utwór. Nie wiem zatem jak odpowiedzieć na to pytanie.
Co jest twoją inspiracją? Do jakich źródeł sięgasz?
Inspirują mnie ludzie i twórczość innych artystów. Większość muzyki pisze pod wpływem zachwytu innymi dźwiękami (utwory muzyczne, hałas, zgiełk ulicy, szum drzew).
"Po to mamy sztukę, żeby nie zabiła nas prawda" Nietzsche. Zgadzasz się z tymi słowami?
Nie zgadzam się z tymi słowami. Sztuka niesie ze sobą prawdę, a przecież nas nie zabija. Możemy oczywiście na ten temat spekulować i zastanawiać się co jest w dzisiejszych czasach sztuką. Uważam, że każde dzieło posiada w sobie ukryte znaczenia oraz prawdę, która chcemy poznać. W dziele muzycznym (muzyka klasyczna) analityk dąży do tego, aby zrozumieć utwór i odkryć jego prawdę. Jest to oczywiście niemożliwe, jednak powstają to nowe podejścia, które tą prawdę starają się poznać. Po co więc dążyć do poznania prawdy skoro może nas ona zabić? Myślę, że ludzie chcą znać prawdę nawet jeśli jest ona bolesna. Jak się okazuje prawda często oznacza zupełnie coś innego dla wielu ludzi.
Jaką muzyką jesteś? Dlaczego?
Bardzo trudne pytanie. W swojej muzyce łączę elektronikę, żywe instrumenty, chillout, ambient, więc myślę, że każdym z tych gatunków. Każdy człowiek dojrzewa i jego preferencje tez ulegają zmianie. Kiedyś chciałbym spróbować swoich sił w rocku.
Kiedy zamkniesz oczy, co widzisz?
To, co chcę zobaczyć. Ponieważ mam bujną wyobraźnię, potrafię szybować między chmurami.
Co daje ci motywację do tworzenia?
Muzyka, inspirujący i kreatywni ludzie.
Jak wygląda twój proces twórczy?
Muzykę tworzę na komputerze w programie muzycznym. W związku z tym, że mam ograniczony zasób sprzętu muszę sobie jakoś radzić. W najbliższym czasie mam zamiar powiększyć swoje domowe studio o interfejs audio (najważniejszy element, którego do tej pory nie mam), monitory studyjne, klawiaturę MIDI i nowe słuchawki. Nie uczyłem się nigdy produkcji muzyki i na pewno jest to słyszalne, natomiast metodą prób i błędów można osiągnąć wszystko. Powoli przyswajam wiedzę o produkcji, lecz jest to trudne, ponieważ muszę godzić ze sobą wiele rzeczy. Świadome słuchanie muzyki pozwoliło mi zagłębić się w tajniki produkcji. W tym wszystkim przydatna stała się także wiedza ze szkoły muzycznej oraz ze studiów muzykologicznych. Również praca licencjacka, którą pisałem na temat muzyki popularnej przyniosła wiele korzyści. Poddając analizie kilka utworów muzycznych miałem świadomość jak są one konstruowane. Muzykę tworzę o różnych porach dnia. Zdarza się, że mam cały dzień wolny i przeznaczam go tylko na robienie muzyki. Na początku zawsze piszę muzykę, a dopiero na końcu tekst.
Jaki jest świat który kreujesz za pomocą muzyki?
Tajemniczy, dziwaczny, ciemny, nieodkryty, mój własny.
Wydałeś już dwa projekty – „Eldritch” oraz „Muted”. Co kryje się za tymi tytułami, jaka historia drzemie w każdym z albumów?
Eldritch to staroangielskie słowo, które obecnie nie jest już stosowane. Używane było do opisywania tego, co dziwne, nieziemskie, upiorne i niezrozumiałe. Według słownika szkockiego często kojarzyło się z elfami. Słowo stosowano głównie w poezji i literaturze szkockiej. W odniesieniu do mojego albumu można to rozumieć po prostu jako dziwny, czyli określenie jednym słowem mojej osoby. Zależało mi na tym, aby tytuł albumu stanowił jedno słowo, które tym samym będzie oryginalne i w pewien sposób będzie się wyróżniać na tle innych płyt. Pomysłów było kilka, natomiast ostatecznie wybór padł na Eldritch. Na tym albumie chciałem zaprezentować moje podejście do muzyki, to kim jestem i jak spoglądam na pewne sprawy. Jestem dumny z tych 10 utworów, choć nie jest to materiał idealny.
Z kolei EPka „Muted” zawiera 3 utwory. Zależało mi na tym, aby pod względem muzycznym był to projekt bardziej stonowany i wyciszony. Zawarty na niej utwór „Between The Sounds” jest dla mnie bardzo ważny, ponieważ opisuje moje samopoczucie i to czym się zajmuję.
Dla kontrastu „Brown Skin” to dialog ziemi z człowiekiem, w którym każde z nich prezentuje swój punkt widzenia. Pisząc tekst miałem w głowie aktualne wydarzenia związane z nadmierną wycinką drzew oraz złym traktowaniem naszej brązowej skóry, czyli Ziemi. To nasza druga matka, więc powinniśmy o nią dbać. Wystarczy tak niewiele, aby polepszyć warunki naszego życia. Chociażby zwyczajne wrzucenie papierka do kosza jest ogromnym sukcesem. Ziemia zaprasza człowieka, aby osiadł na stałe na jej brązowej skórze i tym samym o nią zadbał. Wie, że przyniesie to korzyści dla obu stron. Ziemia jest w stanie zaspokoić wiele potrzeb człowieka. Jak się później okazuje człowiek posiada zupełnie odmienną wizję dbania o swoją skórę. Zostawia na niej trwały ślad, który jest toksyczny. Jednocześnie stawia pytanie bez odpowiedzi: gdzie jest Twój kochanek? (ten, który będzie się o Ciebie troszczył). Na ten czas Ziemia jest w rękach niewłaściwego człowieka, któremu nie jest przykro za wyrządzone krzywdy. Ziemia stara się uświadomić, iż na prawdę żyje. Pozostaje jednak bezbronna.
Kim byłbyś w drugim wcieleniu? Dlaczego?
Lepszą wersją siebie. Jestem szczęśliwym człowiekiem i akceptuję całego siebie.
Jakiego artystę chciałbyś poznać? Dlaczego? Z kim chciałbyś współpracować?
Oczywiście wspomnianą już Aleksandrę Galewską. To po części już się stało. Miałem okazję przeprowadzać z nią wywiad przez serwis Facebook, który utwierdził mnie w przekonaniu, że jest to miła, wspaniała i niezwykle pomysłowa wokalistka. Lubię wiedzieć, że za muzyką, której słucham kryje się żywa osoba, która ma coś do powiedzenia i świadomie stawia każdy kolejny dźwięk. Pani Galewska posiada ten rodzaj wrażliwości muzycznej i tak nowatorskie podejście, którego nigdy przedtem nie spotkałem i nigdy pewnie już nie spotkam. Nie co dzień zdarzają się takie wyjątkowe osobowości.
Wszystko, co możemy usłyszeć w twoich projektach, zrobiłeś sam. Jakie są pozytywy i negatywy kreowania muzyki on your own?
Pozytywów jest bardzo wiele. Przede wszystkim możliwość kontrolowania całego procesu tworzenia i nagrywania muzyki. Wszystko co robię zależy tylko ode mnie. Za błędy, które popełniam mogę winić tylko siebie. Nie muszę iść na kompromis. Mogę tworzyć muzykę kiedy mam na to ochotę i nie podporządkowywać się nikogo innego. Mam świadomość, że wszystko wychodzi spod mojej ręki i jestem autorem każdego z elementów. To jest świetne uczucie i ogromna satysfakcja. Tworzenie muzyki on your own jest ciekawe, jednak czasem warto zaangażować w to osoby trzecie, bardziej doświadczone, które z pewnością inaczej mogłyby pokierować całym procesem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz