piątek, 10 kwietnia 2015

"Szepty o wschodzie księżyca"- C.C.Hunter






Tytuł:   „Szepty o wschodzie księżyca”
Autor:  C.C. Hunter
Część:  IV
Data wydania: 26 marca 2015 roku
Wydawca: Feeria
Kategoria: fantasy
Ilość stron: 400
Ocena: 4/6









Opis książki:


Kylie różni się od swoich rówieśników nawet na obozie dla nadnaturalnych istot. Widzi duchy i nie należy do żadnego gatunku – za to ma cechy ich wszystkich. Teraz pochłania ją odkrywanie sekretów nowej tożsamości, martwi się jednak, że Lucas i jego stado nigdy nie zaakceptują tego, iż Kylie nie jest wilkołakiem… A to sprawia, że dziewczyna znów zwraca się coraz bardziej w stronę Dereka, który jako jedyny jest stanie przyjąć ją taką, jaką jest.

Jakby tego było mało, Kylie nawiedza duch Holiday, komendantki obozu i najbliższej jej osoby. Jest tylko jeden mały szkopuł… Holiday żyje. Jeszcze. Kylie musi ocalić ją przed niewidocznym zagrożeniem, zanim będzie za późno. W świecie ciągłych wątpliwości i zamieszania tylko jedno wydaje się pewne: nie da się uniknąć zmian i wszystko kiedyś się kończy, nawet pobyt Kylie w Wodospadach Cienia.




Recenzja:



Podobno umiera jako ostatnia i jest matką głupców, lecz w najgorszych momentach to ona zawsze rozgrzewa nasze serca, nadając życiu sens. Jednak gdyby tylko można by ją było kupić w każdej aptece za rogiem, wszyscy połykaliby ją garściami w przekonaniu, że kolejny dzień okaże się lepszy. Nadzieja. Tajemnicza substancja, która pojawia się tak szybko jak znika. Często na nią narzekamy, ale czujemy się źle, gdy jej nie ma. Nadzieja. Ostatni szczebel, którego trzymamy się kurczowo, by nie wpaść w ciemność. To nasze osobiste przekonanie, które czasami może się ziścić…



„Gdy jest się żywym, większość czasu spędza się na wybaczaniu innym, natomiast w obliczu śmierci należy wybaczyć sobie.”





Muszę stwierdzić, iż długo wyczekiwana przeze mnie powieść C.C. Hunter, która jest czwartą częścią bestsellerowej serii zatytułowanej „Wodospady Cienia” nie okazała się tak dobra jak wcześniej przypuszczałem. Z naprawdę porządnej fabuły pozostały jedynie wystrzępione resztki, jakby przeszła ona przez sito, zaś towarzysząca od początku serii magia i nietuzinkowość uciekły, ustępując miejsca niepewnej miłości. Szczerze mówiąc, bardzo przyjemnie czytało mi się rozdziały poświęcone duchom, które, Bogu dzięki, pozostały niezmienne i niezastąpione. Uważam, że właśnie ten ważny element książki całkowicie wyróżnia ją spośród wszystkich i nadaje jej specyficznego uroku, a także odrobinę grozy. Zaś zupełną przeciwnością i, według mnie, najgorszym wątkiem w dziele C.C. Hunter jest niepewna i wręcz dziecinna miłość przepełniona niezdecydowaniem i ciągłymi przemyśleniami. Odniosłem nawet wrażenie, że zauroczenie głównej bohaterki jest istnym zapychaczem dla tej młodszej i żeńskiej części czytelniczego społeczeństwa, bowiem bohaterka nie może się zdecydować na jednego z dwóch ubiegających o nią chłopców, którzy są po prostu idealni. Niestety motyw ten ciągnie się od początku aż do samego zakończenia książki, więc bardzo mnie to zraziło. Już wolałbym, żeby Kylie stworzyła poligamiczny związek, niż żeby smęciła co pięć minut o tym, że kocha obu nadnaturalnych i nie wie, którego wybrać. Wracając do tematu, jestem bardzo zdziwiony, jaką ta część przeszła transformację w porównaniu z całą serią. Z jednej strony zadziałała ona na korzyść pozycji, zaś z drugiej trochę ją pogorszyła. Naprawdę nie wiem, co takiego mogło się stać, że w chwili, gdy fabuła teoretycznie powinna gnać i rozgrzewać wyobraźnię czytelnika do czerwoności, ta zostaje zamrożona. Obrazuje to moment, kiedy Kylie dowiaduje się od swojego dziadka o istotnych dla niej informacjach, ta zaś chwilę później obściskuje się z chłopakiem w trawie i musimy to trawić przez parę dobrych stron. Ten moment był dla mnie tak denerwujący, że pełen zniecierpliwienia czekałem aż swego rodzaju przerwa się zakończy, by znów kontynuować najważniejsze aspekty w książce. Na myśl od razu przywołałem znaną wszystkim stację telewizyjną, która właśnie w kluczowych momentach akcji filmu niespodzianie włącza reklamy, które trwają zawsze około piętnastu minut. Niesamowicie przedłużała mi się również sprawa dotycząca ducha przypominającego komendantkę obozu w Wodospadach Cienia. Kylie zamiast powiedzieć jej to wprost, ukrywa całą sprawę i całkowicie się usamodzielnia, choć wie, i my też to wiemy, że to nie jest dobrym rozwiązaniem sprawy. Muszę przyznać, że dlatego doczepiam się do każdego szczegółu książki, bo cała seria jest po prostu świetna, a ja oczekuję, że tomy wchodzące w jej skład będą idealne i oceniam je dosyć surowo.


Powieść C.C. Hunter zaskakuje niecodzienną i lekko tajemniczą nutą kryminalną, która ma miejsce w świecie nadnaturalnych ludzi, dlatego muszę przyznać, że było to bardzo miłe zaskoczenie, bowiem autorka „dopięła” do fabuły książki kolejny znakomity wątek. Dodało to historii całkiem nowego wyrazu i w pewien sposób spotęgowało ciekawość dotyczącą niewyjaśnionej sprawy zabójstw. Na wyróżnienie zasługuje także sam koniec książki, który był tak nagły i wręcz wstrząsający, że kompletnie mnie dezorientował i dawał wiele do myślenia. Niemniej jednak pomimo minusów nie ucierpiała na tym nieprzewidywalność pozycji, a więc czytelnik wciąż zostaje bombardowany tysiącem intryg, które w przemyślany sposób kręcą fabułą i zupełnie nie nudzą. Mimo naturalnego i lekkiego rozczarowania, co od razu wiąże się ze zdenerwowaniem, „Szepty o wschodzie księżyca” otwierają całkiem nowy rozdział w historii Wodospadów Cienia i zabierają czytelnika do świata niezwykłych zagadek, które wciąż próbujemy rozwiązać.  Kolejnym bardzo ważnym aspektem poruszonym w książce jest sprawa dotycząca dosyć trudnego życia nastolatków. Rozwód rodziców i emocje, które temu towarzyszą są poniekąd zbędnym tematem w książce o magii i nadnaturalnych ludziach, niemniej fabuła stała się przez to bardzo dydaktyczna i nabrała całkiem nowego wyrazu. Autorka oprócz trafionego humoru okazuje także wiele problemów wiążących się w jeden wielki supeł kłopotów rzeczywistości i trudnego, czasami wręcz buntowniczego życia nastolatków. Wydaje mi się, że umieszczanie i poruszanie takich spraw w książce wymaga niebywałego talentu i umiejętności, ponadto powiązanie tego wątku z humorystyczną fabułą w całkowicie niewidoczny, wręcz naturalny sposób naprawdę robi wrażenie, aczkolwiek ta część czytelników zafascynowana miłością Kylie zapewne tego nie dostrzeże. 


Reasumując, książka „Szepty o wschodzie księżyca” z serii Wodospady Cienia znów zaprasza czytelników do niezwykłego świata przesiąkniętego magią i zagadkami, gdzie wraz z główną bohaterką poznaje się tajemnice czarownic, wilkołaków, wampirów, zmiennokształtnych i… kameleonów. Czwarty tom zapewnia kolejną dawkę nurtujących pytań i niezwykłych przygód, a pojawiające się duchy nadają powieści lekkiego dreszczyku i niezwykłego uroku. Zachęcam do przeczytania!



Za możliwość niespodziewanej możliwości zapoznania się z lekturą dziękuję Wydawnictwu Feeria.





Linki:

Książka na stronie wydawnictwa
Strona serii na FB

9 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę zapoznać się z tą serią :) !

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam na razie tylko pierwszy tom tej serii, który przypadł mi do gustu, dlatego jak znajdę wolną chwilę, to sięgnę po kolejne tomy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam tę serię! Już nie mogę się doczekać ostatniego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także nie mogę się doczekać... Ciekawie jak zakończy się tak tajemnicza seria :D

      Usuń
  4. Kocham tą serię!! :) To moja ulubiona, nigdy mi się nie znudzi. Twoja recenzja jeszcze bardziej podsyciła mój apetyt na następną część. Oczywiście już dawno miałam ją przeczytać, bo trzecia skończyła się tak tajemniczo, niewyjaśniona, ale jakoś nie mam okazji kupić, za dużo na głowie :) Dzięki za recenzję, teraz to już nic mnie nie powstrzyma przed przeczytaniem jej, nawet nauka ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na ten blog przypadkiem, ale myślę, że chętnie zostanę na dłużej. Dobrze napisana recenzja, którą czytało mi się niezwykle szybko i przyjemnie. ;) Co do samej książki, jak i serii - niestety pierwszy raz o niej słyszę, a szkoda, bo mimo wszystko zapowiada się ciekawie. Muszę chyba nadrobić zaległości książkowe.
    Pozdrawiam i obserwuję
    A. :)

    http://still-changeable.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć, dziękuję :) Polecam serię, naprawdę! :)

      Usuń
  6. O tej serii słyszałam dużo dobrago dlatego twoja ocena trochę zbija mnie z tropu. Nie czytałam i nie wiem czy brać się za tę serię.
    www.filigranoowa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń