czwartek, 2 kwietnia 2015

"33 dni prawdy"- Thomas Arnold








Tytuł:  „33 dni prawdy”
Autor:  Thomas Arnold
Część:  I
Data wydania: 9 marca 2015 roku
Wydawca: Agencja Reklamowo- Wydawnicza Vectra
Kategoria: kryminał/thriller
Ilość stron: 416
Ocena: 5,5/6









Opis książki:
Gdy Dona Jonson – mieszkanka spokojnego osiedla w Cleveland – wraca do domu
i otwiera drzwi, strach paraliżuje jej ciało. Nie jest w stanie zrobić kroku. To, co widzi, budzi w niej demony przeszłości. Rozpoznając za oknem sylwetkę mężczyzny, barykaduje się i próbuje wezwać pomoc.

Dwa dni później policja znajduje jej ciało w wannie. Jedynym śladem mogącym rzucić światło na okoliczności jej śmierci staje się dwudziestoletnia fotografia, na której ta sama kobieta stoi w zakonnym habicie pośrodku grupki małych dzieci. Trop prowadzi do sierocińca, w którym pracowała przed wieloma laty.

W czasie trwania śledztwa, zaczynają ginąć kolejne osoby. Początkowo prosta sprawa z czasem komplikuje się i na światło dzienne wychodzą przerażające fakty. Dwaj detektywi z wydziału zabójstw – James Adams i David Ross - szybko uświadamiają sobie, że ostateczna prawda została przed nimi ukryta znacznie głębiej, niż na początku sądzili.





 Recenzja:

Morderstwo bądź samobójstwo to w zasadzie najszybsza droga rozwiązania problemów bez zbędnych przeszkód. Wystarczy podciąć sobie żyły, albo strzelić wrogowi prosto w głowę i cała sprawa załatwiona. Niemniej jednak wtedy spokój zapewnia sobie wyłącznie jedna ze stron, ta, która w zasadzie nie złoży już zeznań, lub zatrze ślady i będzie się ukrywać. Wtedy zapewnia ona detektywom masę papierowej roboty i ciągłego odkopywania nowych poszlak, które dopiero po pewnym czasie dają jakiekolwiek rezultaty. Bo przecież żaden morderca nie zostawia po swojej zbrodni karteczki z napisem: „Ja, Jan Kowalski, zabiłem tego człowieka, ponieważ mnie zdenerwował”. Wtedy byłoby za łatwo. A więc wkrocz do świata detektywów oraz teoretycznie nierozwiązywalnych spraw i poznaj „33 dni prawdy”.

Książka Thomasa Arnolda trafiła w moje ręce całkiem przypadkowo i już od paru dni przed swoją oficjalną premierą zupełnie wypełniła moje myśli. Cóż, muszę przyznać, że kryminały należą do tych powieści, które się lubi bądź nienawidzi. Więc przed zagłębieniem się w pozycji różne spekulacje krążyły mi po głowie, aż w końcu nie wiedziałem, jak mam się nastawić na fabułę przepełnioną nutą kryminalną. „33 dni prawdy” to powieść detektywistyczna, która jak gąbka przesiąknięta jest tyloma zagadkowymi sprawami, że wprawdzie wylewają się one z powieści. Niemniej jednak owy przesyt nie jest odrzucający ani nieprzemyślany. Czytelnik może się jedynie nabawić przez to lekkiego zdezorientowania, ale to chyba całkiem normalne w kryminałach, by wywołać zaskoczenie w momencie kulminacyjnym. Muszę przyznać, że na początku całkowicie pogubiłem się w różnych historiach, które jak kalejdoskop wirowały na kartach powieści. Z jednego tajemniczego zdarzenia znów przechodziłem w następne, całkiem inne i zupełnie odmienne. Cóż, bardzo mnie to zastanowiło, bo przecież czemu autor przedstawia tyle różnorodnych spraw, które w ogóle ze sobą nie współgrają? Jednak moja odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewałem. Wszystko połączyły morderstwa i nic nie okazało się być przypadkowe. W pewien sposób jeszcze bardziej przyciągnęło mnie to do książki, bo poczułem w sobie duszę Sherlocka Holmesa, który musi stawić czoła bardzo zawiłej zagadce zabójstw. Od razu uprzedzam, że nic z tego nie wyszło i żadne moje domysły się nie ziściły. Dlatego jestem niezmiernie zadowolony, gdyż po prostu nie cierpię książek, które są tak przewidywalne, że w cudowny sposób mógłbym opowiedzieć całą fabułę bez znajomości pozycji. „33 dni prawdy” to książka tak zagadkowa i odpowiednio zawiła, aby nie zrazić czytelnika i zarazem go nie znudzić, że zastanawiałem się, jak autor tego dokonał. Naprawdę poziom książki jest bardzo wysoki, a konstrukcja fabuły doprawdy wciąga czytelnika z każdą przeczytaną stroną i rzuca nim po polach wyobraźni jak marionetką. 

http://fotografdominik.pl/wordpress/wp-content/uploads/2015/03/IMG_0768_v1-napis-1500x525.jpg
"Dzień nie zaczął się dla niego najlepiej, ale był gotowy na nowe wyzwanie. Idąc w kierunku gabinetu szefa, w pamięci odtwarzał przebieg przesłuchania, którego nie pozwolono mu dokończyć. W myślach układał raport zamykający sprawę. Gdy dotarł do drzwi, zapukał i bez żadnego oczekiwania wszedł do środka."


Muszę przyznać, że zabójstwa i kłębiące się nowe wiadomości są wręcz nieodłączną częścią „33 dni prawdy”, więc jeśli ktoś nie lubi poczuć dreszczu emocji przy dobrej lekturze, to niestety to nie jest książka dla niego. Bez najmniejszego cienia wątpliwości stwierdzam, że cała „krwawa” historia została przedstawiona w bardzo przystępnym dla czytelnika świetle, a to naprawdę ważny element całej książki, bowiem sztuczność całkowicie uchodzi w niepamięć, a my czujemy się, jakbyśmy oglądali świetny film przepełniony adrenaliną, sensacją i szczyptą trafionego kryminalnego wątku rodem ze Stanów Zjednoczonych. Dzieło Thomasa Arnolda przedstawia również wiele naprawdę tajemniczych i niespotykanych postaci, a każda wydaje się mieć coś na sumieniu i być wmieszana w wir kryminału. Ogólnie rzecz biorąc, całym fundamentem fabuły jest samobójstwo byłej zakonnicy, które postanawiają rozwiązać najlepsi detektywi z wydziału zabójstw: James Adams i David Ross. Przyznaję, że mężczyźni są na tyle inteligentni i w dodatku obyci z tak zawiłymi sprawami, że od początku robią na czytelniku ogromne wrażenie swoimi domysłami, a także działaniami mającymi na celu wykryć sprawcę. Naprawdę byłem zachwycony, gdyż przypomniało mi to dawne filmy kryminalne, które oglądałem. Zastanawiałem się wtedy, czy jednak wszyscy mają taki sam mózg, bo przy detektywach czułem się jakby wszystkie szare komórki wyparowały mi przez uszy. Przekonanie to znów powróciło, więc wolałem zatrzymać swoje myśli, bo i tak intryga autora okazała się wprost nie do rozgryzienia.  Następnie do głównej sprawy rozpoczynającej książkę pan Arnold sprawnie dorzucił kilka, jak mogłoby się wydawać, małych ziarenek kolejnych zabójstw, które przez całą książkę wydawały się niepotrzebne, ale pod koniec okazały się jedną wielką całością, wielkim planem, który ktoś starannie obmyślił, by zemścić się na wrogach z przeszłości. Najbardziej szokujący był według mnie ostatni rozdział „33 dni prawdy”, gdzie dowiedziałem się rzeczy, o której nawet nie posądziłbym detektywa Rossa. Takie zakończenia książek to ja rozumiem!

Reasumując, „33 dni prawdy” to książka, która już od samego początku zastawia na czytelnika pułapkę i nie pozwala choćby na chwilę się nudzić, gwarantując olbrzymią dawkę strachu, ale także prawdziwą ulewę ciekawości i zafascynowania. Jedno jest pewne, na każdym kroku czekają zagadki, a czytelnik staje się częścią mrożącego w żyłach świata. Polecam!

 Za zapoznanie się z lekturą serdecznie dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi.


 Film promujący książkę:





10 komentarzy:

  1. Piękna, niesamowita okładka. Jednak to, co jest w środku też może mi się spodobać. Ciekawa rzecz.

    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że książka przypadła Ci do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka wpadła w moje ręce dzięki Tobie, cyrysiu :) Dziękuję :)

      Usuń
  3. Książkę wczoraj skończyłam i niesamowicie mi się spodobała :) Życzyłabym sobie tylko, aby główni bohaterowie byli bardziej wysunięci na przód, ale mam nadzieję, że w kolejnych książkach mój głód zostanie w pełni zaspokojony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, szykują się nowe tomy! :) Będzie krwawo...

      Usuń
  4. Książka wydaje się być ciekawa :)
    P.S. Nominacja! http://pizama-w-koty.blogspot.com/2015/04/smerfowy-tag-ksiazkowy.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest niesamowita :) Dziękuję za nominację, jak znajdę czas to zrobię TAG :)

      Usuń
  5. Sama okładka niezwykle mnie kusi!

    OdpowiedzUsuń